poniedziałek, 12 maja 2014

tiki taki takowy przypadkowy... tort



dobrze jest czasem nie planować i chwycić za rękę spontaniczność, co się chowa w torbie. i mimo że czas goni, nie zatrzymuje się ani na chwilę, choć czasem tak bardzo tego pragnę...

to jednak lubię te nieplanowane, kuchenne zachcianki. podróże małe i duże, o których dowiaduję się tuż o poranku. 
i te chwile pozornie zwyczajne, gdy się siedzi i uśmiecha do siebie myślami. 

tik tak, tiki taki, tak...

bo warto czasem rzucić schemat, odejść od swoich egoistycznych planów. kochać, pomagać, uśmiechać się nawet przez łzy i żyć zwyczajnie tak... marzeniami. 


czekoladowy tort tiki taki 

składniki:


2 ⅔ szklanki mąki

1 szklanka cukru
¼ szklanki kakao
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
½ łyżeczki soli
3 jajka
½ szklanki plus 2 łyżki stołowe śmietany
1 łyżka stołowa ekstraktu z w wanilii
¾ szklanki roztopionego masła
½ szklanki oleju 

1 czekolada Tiki Taki
1 ⅓ szklanki zimnej wody

nastawiamy piekarnik na ok. 180°C. formę o średnicy 24cm wykładamy papierem do pieczenia.

w dużej misce mieszamy razem przesianą mąkę, kakao, proszek do pieczenia, sodę, cukier  i sól. w drugiej misce ubijamy dokładnie jajka, śmietanę i wanilię. w mikserze ubijamy dobrze masło i olej, potem dolewamy wodę. dosypujemy suche składniki i miksujemy na małej prędkości. następnie dodajemy składniki z drugiej miski (jajka ze śmietanką), miksujemy aż wszystko się połączy.  na koniec dodajemy pokrojoną na kawałki czekoladę. przelewamy miksturę do formy.

ciasto pieczemy przez 50-55 min., sprawdzając patyczkiem czy jest już suche. pozostawiamy ciasto (w formie) do całkowitego wystygnięcia. 

500 ml śmietany 30%
3 łyżki cukru pudru
1 śmietan-fix
50g czekolady Tiki Taki (lub cukierki)

śmietanę ubijamy. pod koniec ubijania, gdy już trochę zgęstnieje, dodajemy przesiany przez sitko cukier puder oraz śmietan fix. miksujemy chwilę i nakładamy na wierzch ciasta,

dekorujemy pokruszonymi kawałkami czekolady.




Wszystkiego Tiki Takowego Ktosiu ! :) 

niedziela, 4 maja 2014

o mieście, gruszkach i o takiej jednej tarcie



zabiorę Cię na taki jeden spacer ulicami miasta. miasta, które pokochałam. miasta, które mnie przygarnęło. do niedawna jeszcze chłodne i obce. i zimny wiatr tak nieprzyjemny, jakby pragnął za wszelką cenę kazać mi odejść i już nie wracać. 
dziś ten sam wiatr i ta sama uliczna samotność w mieście. ale miasto już moje. i mimo tego, że jestem tu sama, to już nie samotna. bezpieczna i spokojna. 

miliony ludzi mijanych co krok, ktoś się uśmiechnie, ktoś inny przejdzie niezauważony. 
miliony myśli, co się kleją jak lukier do drożdżówki, tkwią w mojej głowie. 
i te pytani o Ktosia i Ktosiów. i czy ktoś pójdzie witać ze mną świt o czwartej rano na plaży. czy rozśmieszy, uśmiechnie. 
być iskierką radości, gdy wokół tyle trosk, niepewności. chcę być.   

kochany Gdańsku dziękuję Ci za ten wiatr, za chłodne wieczory i zimne poranki. dziękuję za to, że otulasz mnie zapachem morza, łaskoczesz drobinkami piasku, co je mam na stopach i wplątujesz we włosy szczęście, od słońca złote. i dziękuję za tych Ktosiów, których nigdy bym się nie spodziewała, a tym bardziej nie pomyślałabym, że mogą być blisko mnie. 



czekoladowa tarta z gruszkami na migdałowym spodzie 

Składniki: 
(na formę wielkości 30cm)

syrop do gruszek:

4 gruszki (odmiany Rocha, Bosc lub innej) 
0,5 l białego słodkiego wina
1 szklanka cukru
pocięta laska wanilii 
lub 
pół łyżeczki ekstraktu z wanilii
szczypta cynamonu 

ciasto:

1 i 1/2 szklanki mąki
1/2 szklanki cukru pudru
1/4 łyżeczki soli  
115 g masła
4 łyżki posiekanych migdałów w płatkach
1 zimne jajo (rozbite)

ganache:

200 g czekolady deserowej lub gorzkiej 
3/4 szklanki śmietany kremówki 
1/4 szklanki cukru
1 jajo
1 żółtko
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii 

do dużej miski przesiewamy mąkę, dodajemy cukier i sól. całość siekamy z masłem, aż do całkowitego rozdrobnienia. dodajemy migdały. wbijamy jajko i szybko zagniatamy ciasto widelcem, by uzyskało zwartą strukturę. jeśli ciasto będzie zbyt suche, dodajemy łyżkę wody i ponownie łączymy. 

formę do tarty smarujemy masłem i wylepiamy ciastem. trzeba robić to dość szybko, tak by ciasto nie zdążyło się ocieplić. wstawiamy do zamrażarki na pół godziny do schłodzenia. 

gruszki obieramy ze skórki, wydrążamy w środku. do rondelka wlewamy wino i wsypujemy cukier. następnie dodajemy laskę wanilii (bądź jej ekstrakt) i gotujemy do momentu, aż cukier się rozpuści. następnie wkładamy gruszki, tak by całkowicie zakrywało je wino. w przeciwnym wypadku dolewamy wina. dodajemy cynamon. gotujemy na wolnym ogniu przez 20-30minut, aż gruszki zmiękną, ale nie będą całkowicie ugotowane. wyciągamy z syropu i osuszamy. 

w średniej wielkości misce ubijamy jajko z żółtkiem, następnie dodajemy ekstrakt z wanilii i łączymy. czekoladę połamaną na kawałki roztapiamy w kąpieli wodnej. wlewamy śmietankę, mieszamy, do uzyskania gładkiej i świecącej polewy. powstały w ten sposób ganache łączymy z cukrem i gotujemy przez kilka minut, aż do jego rozpuszczenia. odstawiamy na stronę, do  ostudzenia. 

ciasto do tarty wyjmujemy  z zamrażarki. ostudzone gruszki kroimy w cienkie plasterki, tak by zachować ich kształt. następnie układamy je na spodzie tarty, lekko rozsuwając każdą połówkę - jak wachlarz.  

pół szklanki czekoladowego ganache łączymy z wcześniej ubitymi jajami, po to by je zahartować. na koniec wlewamy całą polewę i mieszamy, aż do połączenia. 

czekoladowy krem wylewamy na tartę, tak by nie pokrył on wierzchu gruszek. pieczemy około 50 minut w temperaturze 190 st. C., bądź krócej. wyjmujemy gdy brzegi tarty będą złociste, czekoladowy środek puszysty, zaś wierzch delikatnie twardy i popękany na brzegach. 
odstawiamy na 10 minut do przestygnięcia, a następnie wyjmujemy z formy.






jedna z najlepszych tart, jaką przyszło mi upiec. przepis na tartę podstawową znajdziecie tu www.bagatelkawkuchni.blogspot.com/2013/09/wpada-gruszka-do-kuchni.html. a do obecnej wersji chyba już zawsze będę miała sentyment. :)