poniedziałek, 24 lutego 2014

w korowodzie po chleb na dzień dobry



budzi mnie ciepły dotyk słońca, co w chowanego gra ze swymi promieniami na mej twarzy. pierwszy łyk herbaty i na twarzy pojawia się uśmiech o smaku malin, co się skryły w kubku. takie poranki są bardziej do przytulenia, do lubienia.
w obłokach myśli wybiegam na spotkanie dniu. nie wiem jeszcze co przyniesie, ale z pewnością będzie pełen szczęśliwości. takie poranki są bardziej do przytulenia, do lubienia.
upiekłam więc chleb na dzień dobry. by trwał jak najdłużej, by się nim dzielić z innymi.




chleb na dzień dobry

składniki:

300 g mąki pszennej typ 550
100 g mąki graham typ   1850
100 g mąki żytniej razowej typ 2000
2 łyżki ziaren słonecznika
3 łyżki płatków owsianych
15 g świeżych drożdży
1 łyżka cukru
2 łyżeczki soli
300 ml ciepłej wody

ze świeżych drożdży przygotowujemy rozczyn. pokruszone drożdże ucieramy w miseczce z cukrem i 2 łyżkami wody. przykrywamy i odstawiamy w ciepłe miejsce na 10 minut.

w dużej misce łączymy mąki, sól, słonecznik i płatki owsiane. następnie wlewamy przygotowany rozczyn i wodę. wyrabiamy ciasto ręką przez 10 minut. aż przestanie się kleić do ręki, potem forujemy z niego kulę, obsypujemy mąką i odstawiamy do wyrośnięcia  na 1,5-2 godzin.

wyrośnięte ciasto chwilę jeszcze zagniatamy, następnie wkładamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia. pieczemy w piekarniku nagrzanym do 220 st.C (funkcja góra-dół) przez 30 minut. po tym czasie sprawdzamy czy chlebek się upiekł, pukając w dno formy, powinien wydobyć się głuchy dźwięk.


poniedziałek, 17 lutego 2014

o codzienności, czekaniu na dobre i słodkie



w kieszeniach myśli przechowujesz wspomnienia. ludzi, zdarzeń, miejsc. to one Cię budują, nadają formę, kształt. niestrudzenie poszukujesz 'nowego' , bo Twoje życie nie równa się constans. 
jak dziecko wyczekujesz lizaka od losu, małego "cuksa" na dobry początek? tupiesz nogą, kiedy nic nie dostajesz, mówisz hej, a dla mnie? przydział nagród skończony. odchodzisz z pustymi rękami. frustracja i smutek. 
biegniesz szarymi ulicami pokrytymi emocjonalnym kurzem. kupujesz pudełko kredek, bo marzenia trzeba urzeczywistniać. 
kilka kresek, żółty okrąg na dobry początek. 




stoisz, patrzysz i widzisz jak kąciki ust drugiej osoby unoszą się. kolorujesz, zmieniasz i walczysz o swoje. 
codzienność -okruch życia zaczaruj. niech cieszy. 

a poniedziałkowe ranki zacznij od życzenia dobrego dnia. 




razowy jabłecznik 

składniki:

2 szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej/razowej 
70 g masła
50 g brązowego cukru
1/2 łyżeczki cynamon 
1 jajo
100 g miodu
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 kg obranych jabłek 
2 łyżeczki cynamonu
1-2 łyżeczki soku z cytryny
1 cukier wanilinowy

mąkę mieszamy z proszkiem, cukrem i cynamonem. siekamy z masłem, jajkiem i miodem, następnie zagniatamy ciasto.  pamiętaj, aby nie zagniatać zbyt długo, tylko do połączenia składników, 
ciasto dzielimy na 2 części. wkładamy do lodówki na około 30 minut. jedną z nich rozwałkowujemy i wykładamy dno i boki formy, wcześniej wyłożonej papierem do pieczenia. nakłuwamy widelcem w kilku miejscach i wstawiamy na 10 minut do piekarnika nagrzanego do 190 st.C.  
jabłka obieramy i kroimy w dowolne kawałki. mieszamy razem z cynamonem, cukrem wanilinowym i sokiem z cytryny. chwilę (około 5-10 minut) dusimy w garnku. 
na podpieczony placek wykładamy jabłka. wierz posypujemy startym na grubych oczkach ciastem (druga część). 
ponownie wstawiamy do piekarnika na około 45 - 50 minut. 
zmieniony przepis pochodzi ze strony mojdietetyk.pl


poniedziałek, 10 lutego 2014

bo w głowie mi pomarańczowe słońce i ciepłe dni




dziś znów kolorowałam w kuchni. taka zabawa w małego artystę. bo ostatnio brakuje mi na świecie kolorów. brak słów, które zgubiły się gdzieś między uśmiechami. 
brak niecierpliwego wyczekiwania, rozkosznego poplątania i gubienia się w ramionach takiego jednego, prywatnego słońca. 



po.ma.rań.czo.wo mi. nie słodko, ale pikantnie i gorąco. 
po.midorowo
mar.chewkowo.

i trochę tęskno za beztroskami, dniami, spojrzeniami, uściskami, uśmiechami. mijają bezpowrotnie, pozostawiając po sobie ciepły ślad. 

pora chwycić za dłoń przyszłość i dać się ponieść codzienności. 


zupa krem marchewkowo-pomidorowa 

składniki:

5 marchewek
1 pietruszka
2 cebule
4 ząbki czosnku
500 ml pasasty pomidorowej
puszka pomidorów 
1,5 l bulionu warzywnego
sól, pieprz
szczypta chilli
bazylia, oregano, tymianek, rozmaryn
oliwa z oliwek
2 ziela angielskie
liść laurowy

posiekaną cebulę i czosnek wrzucamy do garnka z odrobiną oliwy i dusimy. następnie dodajemy pokrojoną w talarki marchewkę i pietruszkę i smażymy przez 3-4 minuty. warzywa zalewamy bulionem, dodajemy ziele i liść laurowy i gotujemy do miękkości. odstawiamy do przestygnięcia. 

następnie do garnka z warzywami wlewamy passatę i pomidory. całość miksujemy do uzyskania kremowej konsystencji. na koniec doprawiamy do smaku solą, pieprzem, chilli i ziołami. 

podajemy z ziołowymi grzankami (u mnie z ciemnego chlebka z ziołami prowansalskimi) 






niedziela, 9 lutego 2014

marchewkowe ciasto szczęścia



gdzie mieszka szczęście? może w szafie, schowane głęboko między parą spodni i ciepłymi swetrami. a może kryje się gdzieś na strychu, czai w zbiegu wąskich uliczek, czekając na 'bezuśmiech-Ktosia', do którego mogłoby się przykleić. 
jeśli już je znajdę, to chowam szybko do kieszeni, by nie uciekło na swoich małych, pokręconych nóżkach. potem noszę przy sobie, bo lubię zarażać ludzi uśmiechem. 
w kuchni sypie mi się z rękawa i zawsze ma inny smak i zapach.  

marchewkowe kryje w sobie wiele dobroci. to małe szczęście o zapachu cynamonu. odczaruje smutki. doda sił, by walczyć o swoje z codziennością. a marzenia nie pozostawały tylko marzeniami.  

marchewkowe ciasto szczęścia 
(o średnicy 28-30cm)

składniki:

500g  marchewki (drobno startej)
2 małe jabłka (grubo starte)
80 g rodzynek (zalanych wrzątkiem)
100g orzechów włoskich (posiekanych)
500 g mąki pszennej (lub 300g pszennej i 200g razowej)
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki sody
3 łyżeczki cynamonu
1 łyżeczka kako
5 jajek (osobno żółtka i białka)
300g cukru
1 szklanka oleju
1 szklanka maślanki


suche składniki przesiewamy do dużej miski i mieszamy. 
w osobnej misce łączymy ze sobą startą marchewkę, jabłka, orzechy i odsączone rodzynki. 
żółtka ubijamy z cukrem na puszystą i jasną masę. następnie wciąż ubijając, dodajemy olej i maślankę. do masy z żółtek dodajemy suche składniki i mieszamy do połączenia. następnie przekładamy do ciast marchewkę, jabłka, orzechy i rodzynki, łączymy.
osobno ubijamy na sztywno białka ze szczyptą soli.  pianę z białek w dwóch podejściach delikatnie mieszamy z przygotowanym ciastem. 

przekładamy do tortownicy wyłożonej papierem do pieczenia. wkładamy do piekarnika nagrzanego do 190 st.C na 1 godzinę i 15 minut lub krócej (po godzinie pieczenia robimy test suchego patyczka).

zmodyfikowany przepis Misi z Food Heaven i właścicielki mojej ulubionej kawiarni na Piwnej w Gdańsku - Retro :)




Drogi Ktosiu robiąc to ciasto nie zapomnij się uśmiechać! w końcu to ciasto szczęścia ;) 

sobota, 1 lutego 2014

o przyjemnych rzeczach i czasie, co się (nie)ciągnie jak spaghetti



zdecydowanie przydałby się spacer starymi uliczkami Starego Miasta, albo plażą, blisko morza. z kubkiem gorącej kawy w ręce i słodką drożdżówką w drugiej. takie chodzenie-błądzenie z leniwym czasem u boku. ale ten coś ostatnio zabiegany. wciąż się gdzieś spieszy. mimo moich narzekań i cichych próśb, nie słucha i nie chce się ciągnąć jak ślimak albo spaghetti. 
szkoda. 




ale są też inne pozytywne rzeczy. i mimo, że wokół tylko biel i szarość idę kolorować świat. marzeniami.


makaron z pomidorami, anchovy i chili

składniki:

400g makaronu spaghetti
oliwa z oliwek
2-3 ząbki czosnku
1 suszona papryczka chilli, pokrojona w małe kawałeczki
50g anchovy
200g czarnych oliwek, pokrojonych
3 łyżki kapar
250 g pomidorków cherry 
pieprz


makaron spaghetti gotujemy w osolonej wodzie zgodzie z instrukcją na opakowaniu. na rozgrzaną patelnię wlewamy odrobinę oliwy. czosnek, anchovy i chilli drobno kroimy, wrzucamy na patelnię. smażymy przez  1-2 minuty. następnie pokrojone na połówki pomidorki, oliwki i kapary dodajemy do składników na patelni. smażymy przez następne 4-5 minuty, aż pomidorki zmiękną. 

ugotowany makaron odsączamy z wody. całość łączymy na patelni, dorzucając kilka listków bazylii i posypując zmielonym czarnym pieprzem.