biegnę ulicami miasta z ciepłem słońca na twarzy. lubię gdy dużo się dzieje. to daje przeświadczenie o tym, że naprawdę żyję. kartki w kalendarzu aż krzyczą od dat, które niecierpliwie czekają w kolejce. a deadline'y wyrastają jak grzyby po deszczu.
dobrze jest mieć wokół Ktosiów, którzy bezwzględnie w ciebie wierzą. nawet jeśli przez chwilę twoje życie przypomina pokruszoną rurkę z kremem.
piątkowa, późno popołudniowa sjesta. po całym tygodniu zabiegania, myślenia, niedospania, wysiadam na przystanku la cucina. dziś nie muszę nic.
i bella vita, które teraz jest tak dobre jak włoska pasta na talerzu.
makaron bolognese
składniki:
500 g mięsa mielonego (np z indyka)
puszka pomidorów
300 ml passaty pomidorowej
1 cebula
2 ząbki czosnku
zioła: bazylia, oregano, tymianek
sól, pieprz
oliwa z oliwek
kilka czarnych oliwek
makaron* (u mnie tagliatelle)
cebulę kroimy w kostkę, czosnek przeciskamy przez praskę. smażymy na patelni, aż cebula delikatnie zmięknie. dodajemy mięso, posypujemy solą, pieprzem i smażymy przez kolejne 10 minut. pomidory z puszki przekładamy do mięsa, łączymy i czekamy aż rozpadną się na mniejsze kawałki. potem dodajemy passatę, od 1-2 łyżeczek ziół (w zależności od waszych preferencji) i gotujemy na małym ogniu, aż nadmiar wody odparuje.
na 10 minut przed końcem (sos musi być dość gęsty) możemy wrzucić posiekane liście bazylii.
w czasie redukowania sosu, gotujemy makaron zgodnie z instrukcją na opakowaniu.
* polecam makarony z pszenicy durum (warto przeczytać etykietę ;) ) taki makaron jest zdrowszy i nie skleja się podczas gotowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz