zabiorę Cię na taki jeden spacer ulicami miasta. miasta, które pokochałam. miasta, które mnie przygarnęło. do niedawna jeszcze chłodne i obce. i zimny wiatr tak nieprzyjemny, jakby pragnął za wszelką cenę kazać mi odejść i już nie wracać.
dziś ten sam wiatr i ta sama uliczna samotność w mieście. ale miasto już moje. i mimo tego, że jestem tu sama, to już nie samotna. bezpieczna i spokojna.
miliony ludzi mijanych co krok, ktoś się uśmiechnie, ktoś inny przejdzie niezauważony.
miliony myśli, co się kleją jak lukier do drożdżówki, tkwią w mojej głowie.
i te pytani o Ktosia i Ktosiów. i czy ktoś pójdzie witać ze mną świt o czwartej rano na plaży. czy rozśmieszy, uśmiechnie.
być iskierką radości, gdy wokół tyle trosk, niepewności. chcę być.
kochany Gdańsku dziękuję Ci za ten wiatr, za chłodne wieczory i zimne poranki. dziękuję za to, że otulasz mnie zapachem morza, łaskoczesz drobinkami piasku, co je mam na stopach i wplątujesz we włosy szczęście, od słońca złote. i dziękuję za tych Ktosiów, których nigdy bym się nie spodziewała, a tym bardziej nie pomyślałabym, że mogą być blisko mnie.
czekoladowa tarta z gruszkami na migdałowym spodzie
Składniki:
(na formę wielkości 30cm)
syrop do gruszek:
4 gruszki (odmiany Rocha, Bosc lub innej)
0,5 l białego słodkiego wina
1 szklanka cukru
pocięta laska wanilii
lub
pół łyżeczki ekstraktu z wanilii
szczypta cynamonu
ciasto:
1 i 1/2 szklanki mąki
1/2 szklanki cukru pudru
1/4 łyżeczki soli
115 g masła
4 łyżki posiekanych migdałów w płatkach
1 zimne jajo (rozbite)
ganache:
200 g czekolady deserowej lub gorzkiej
3/4 szklanki śmietany kremówki
1/4 szklanki cukru
1 jajo
1 żółtko
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
do dużej miski przesiewamy mąkę, dodajemy cukier i sól. całość siekamy z masłem, aż do całkowitego rozdrobnienia. dodajemy migdały. wbijamy jajko i szybko zagniatamy ciasto widelcem, by uzyskało zwartą strukturę. jeśli ciasto będzie zbyt suche, dodajemy łyżkę wody i ponownie łączymy.
formę do tarty smarujemy masłem i wylepiamy ciastem. trzeba robić to dość szybko, tak by ciasto nie zdążyło się ocieplić. wstawiamy do zamrażarki na pół godziny do schłodzenia.
gruszki obieramy ze skórki, wydrążamy w środku. do rondelka wlewamy wino i wsypujemy cukier. następnie dodajemy laskę wanilii (bądź jej ekstrakt) i gotujemy do momentu, aż cukier się rozpuści. następnie wkładamy gruszki, tak by całkowicie zakrywało je wino. w przeciwnym wypadku dolewamy wina. dodajemy cynamon. gotujemy na wolnym ogniu przez 20-30minut, aż gruszki zmiękną, ale nie będą całkowicie ugotowane. wyciągamy z syropu i osuszamy.
w średniej wielkości misce ubijamy jajko z żółtkiem, następnie dodajemy ekstrakt z wanilii i łączymy. czekoladę połamaną na kawałki roztapiamy w kąpieli wodnej. wlewamy śmietankę, mieszamy, do uzyskania gładkiej i świecącej polewy. powstały w ten sposób ganache łączymy z cukrem i gotujemy przez kilka minut, aż do jego rozpuszczenia. odstawiamy na stronę, do ostudzenia.
ciasto do tarty wyjmujemy z zamrażarki. ostudzone gruszki kroimy w cienkie plasterki, tak by zachować ich kształt. następnie układamy je na spodzie tarty, lekko rozsuwając każdą połówkę - jak wachlarz.
pół szklanki czekoladowego ganache łączymy z wcześniej ubitymi jajami, po to by je zahartować. na koniec wlewamy całą polewę i mieszamy, aż do połączenia.
czekoladowy krem wylewamy na tartę, tak by nie pokrył on wierzchu gruszek. pieczemy około 50 minut w temperaturze 190 st. C., bądź krócej. wyjmujemy gdy brzegi tarty będą złociste, czekoladowy środek puszysty, zaś wierzch delikatnie twardy i popękany na brzegach.
odstawiamy na 10 minut do przestygnięcia, a następnie wyjmujemy z formy.
jedna z najlepszych tart, jaką przyszło mi upiec. przepis na tartę podstawową znajdziecie tu www.bagatelkawkuchni.blogspot.com/2013/09/wpada-gruszka-do-kuchni.html. a do obecnej wersji chyba już zawsze będę miała sentyment. :)