upajam się zapachem pomarańczy...
gdy na niebie w końcu Słońce, ale w środku nadal niedostatek ciepła, dlaczego by nie podnieść trochę temperatury i nie rozniecić ognia?
jak mitologiczny Prometeusz, wykradam nie ogień, lecz brandy z lodówki, po cichu... żeby nikt
nie widział .
z mieszaniny brandy, soku i ognia powstaje sos i to nie byle jaki, lecz
rozkosznie piękny, klarowny, ciepły, słodki
i jak tu nie chcieć być naleśnikiem? taplać się w syropie i zostać zjedzonym ze smakiem przez Suzette,
marzenie
dziś tradycyjne, francuskie
crepes suzette
Składniki:
(4 duże naleśniki)
250ml mleka
100g mąki
2 jaja
25g cukru
łyżeczka oleju
jaja ubijamy, dodajemy mleko, cukier, mąkę i olej. łączymy razem. odstawiamy na ok. 10 minut, by ciasto odpoczęło.
Sos:
3 łyżki brązowego cukru (może być biały)
1/4 szklanki soku z cytryny
1/2 szklanki soku z pomarańczy
otarta skórka z 1 pomarańczy
2 łyżki masła
kieliszek likieru pomarańczowego
brandy (ok. pół lampki od wina)
na rozgrzaną patelnię wsypujemy cukier i wlewamy sok z cytryny. mieszamy, uważając by cukier się nie przypalił. gdy całość lekko zbrązowieje, dodajemy skórkę z pomarańczy, sok oraz masło. łączymy aż do uzyskania gładkiego sosu. na koniec wlewamy likier. do tak przygotowanego sosu wkładamy naleśniki złożone w kopertę. następnie wlewamy brandy i podpalamy.
uwaga!
*sos na patelni musi wrzeć, aby alkohol się zapalił.
**podczas zapalania nie pochylaj się nad patelnią .
i pewnie wynalazca tego przepisu zmroziłby mnie wzrokiem, gdyby dowiedział się, że zjadałam je na śniadanie.
naleśniki, kto ich nie jadł?
i czy jest ktoś, kto ich nie lubi?
naleśniki kocham w każdej postaci, najbardziej ze słodkim twarożkiem, lub czekoladowe z miodowym jogurtem greckim i garścią borówek.. ale o nich innym razem:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz